Monday 27 July 2015

26 tydzien

tygodniami ciazy teraz odliczam czas. brzuch coraz ciezszy. coraz wiekszy, coraz bardziej niewygodnie. nie wiem czy to ciazowe zmeczenie czy tez zar z nieba ktory leje sie bez opamietania dzien po dniu bez wytchnienia. zrobienie obiadu i prania to jedyne do czego jestem w stanie sie zmusic. po obiedzie lezakujemy w chlodnym klimatyzowanym pokoju. nie musze sie o nic martwic, moj romeo pomaga mi wszystkim lub w ogole wyrecza z prac domowych.

spedzilismy dwa tygodnie nad morzem i tak fajnie bylo razem leniuchowac na plazy.i dostawalam sniadanie do lozka:)
 potem zalatwilismy wreszcie wszystkie dokumenty i udalo sie zalatwic termin slubu na poczatek wrzesnia. formalnosci polsko wloskie trwaly cala wiecznosc ale zdazymy przed porodem:)
lekarze zapewniaja ze dziecko ma sie swietnie i ja bardzo chce w to wierzyc zamiast sie zamartwiac. dziasiaj nad ranem maly chyba mial czkawke, a ja nie moglam zmruzyc oka!

Friday 24 July 2015

ciezarowe smutki i narzekania

chcialam tego tak samo bardzo jak teraz bardzo sie boje. czy dziecko
 bedzie zdrowe, czy dam rade, jak zniose porod i samotnosc tu.
 tak wiem ze mam faceta.
jest kochany i moge na niego liczyc. a czasem zachowuje sie jak dziecko, na przyklad nie chce rzucic palenia.
i.... on nie umie byc razem . nawet nie wiem, co to wlasciwie znaczy dla niego. bo on nie zna odpowiedzi kiedy go pytam. odpowiada mi milczenie na wiekszosc pytan -  o ile nie na wszystkie  - filozoficzne pytania. ( w tym takze: o czym myslisz ?)
smutno mi kiedy spedzam sama kazdy wieczor, on w drugim oglada tv. tak robil 40 lat i nie widzi powodu ani potrzeby by to zmienic. dla niego nie istnieje cos takiego jak rozmowianie albo spedzenie czasu razem, chocby razem sluchac muzyki. rozmawiamy o tym co jest do zrobienia, kupienia, zalatwienia. byle osobie na ulicy  opowie ze uderzyl sie w pracy w glowe albo dlaczego zaplacimy wiecej za prad.....
 staram sie to zaakceptowac, ale nie zmienia to faktu ze czesto mysle ze skazalam sie na wieczna samotnosc w obcym kraju.
a jednoczesnie wiem, ze on mnie kocha i tak samo czeka na to dziecko.

  teraz w dodatku zrozumialam ze skazana jestem na jego pomoc - jestem tu nikim w tym kraju, z unii euro -  czy nie - zadnej socjalnej czy medycznej pomocy bez niego nie uzyskam.
moze w wiekszym miescie wygladaloby to inaczej.
oczywiscie ze pocieszam sie, ze bliscy mnie odwiedza, ze przyjedzie mama, ze dziecko tak zapelni mi czas ze nie bede go miala na takie rozwazania. ze to w ogole nie jest wazne.

 ale tesknie za bycie z kims blisko mentalnie

prawda jest taka ze zdawalam sobie sprawe jaki on jest i liczylam sie ze tak bedzie.
 latwo powiedziec trudniej doswiadczac.
realia jak zwykle odzieraja ze zludzen.
 bliscy nie maja czasu ani pieniedzy na wypad do wloch, a mama... sama chyba juz przestalam wierzyc, ze sie zdecyduje
to poglebia poczucie samotnosci. a do tego brak jezyka tym bardziej odbiera szanse na nowych przyjaciol.
postawilam wszystko na jedna karte.
nie pierwszy raz w zyciu...zeby sobie udowodnic cos... ze jestem silna.
 moze jestem. ale wyrzekanie sie kiepsko mi wychodzi.

11 maj

15 tydzien ciazy

15 tydzien ciazy, poczawszy od 7 tygodnia, ktore to przeszly cichutko - zaczely sie nasilac wszystkie charakterystyczne objawy. kazda mijajaca minuta daje mi znac ze jestem w ciazy. kazda.
choc zdarzyl sie kiedys dzien kiedy przez chwile czulam sie zwyczajnie normalnie i zaczelam sie zastanawiac czy naprawde jestem w ciazy.
 brak apetytu, potem jadlowstret, bezustanne mdlosci, permanentne zmeczenie, obolale piersi, agresja, marudzenie... mama dzielnie przetrwala te 6 tygodni ze mna, a mi zostalo zaoszczedzone nekanie wymiotami, za wyjatkiem dwoch koszmarnych dni w polaczeniu z migrena.
on nawet nie wie jakiego mial farta ze byl wtedy daleko :)