Monday 9 February 2015

jing - jang i szach-mat

swiateczny okres spedzilam u mamy w polsce i po 5 tygodniach powrocilam na wloskie lono.
naladowalam znow akumulatory cierpliwosci i postanowilam byc twarda i sprostac sytuacji.
sytuacji mieszkania z ,,tesciowa,, dodam gwoli wyjasnienia i szkoda czasu na bardziej wnikliwy opis. kon jaki jest kazdy wie. i choc matka ukochanego ma zlote serce to ma ona rownie szlachetne i diamentowe bym rzekla - zasady ktorych sie mocno trzyma i broni zazarcie. stanowimy doskonaly przyklad jing-jang. ona kocha rutyne perfekcje porzadek i prowadzi w domu rzady dyktatorskie. ja kocham spontanicznosc nielad  - i rowniez mam despotyczny charakter - oraz - codziennie mam inny humor, apetyt i inna energie. wpychanie mnie w domowy grafik stalo sie dla mnie juz niedozniesienia.
i przenigdy bym sie nie podejrzewala o pragnienie ugotowania czegos;0 a jednak.
na pocieszenie mysle sobie ze juz niedlugo bede miala swoja kuchnie i bede sobie codziennie robic schabowe. tymczasem jednak jedyna krolowa kuchni jest jego matka i w zwiazku tym codziennie musze jesc makaron z sosem pomidorowym.
dyplomatycznie milcze bo korzystam z gosciny na tymczasowy okres nieokreslony.
to znaczy - raczej powstrzymuje sie od wcielania w zycie  i realizacji swoich potrzeb - kazde najdelikatniejsze odchylenie od wytycznych pani domu spotyka sie z zazartym oporem. drobne przyklady
nie wolno wypic mi drugiej kawy rano - pije sie jedna rano a druga po lunchu. do kawy mozna zjesc jedynie biszkopta (zegnaj jajecznico na bekonie).
 natychmiast po umyciu wlosow nalezy je wysuszyc. nie wolno chodzic bez kapci (tak tak, naprawde mam 40 lat, nie 4)
zaciskam zeby. powtarzam sobie ze to tylko okres przejsciowy. wkrotce pojdziemy na swoje.
ale prawda jest taka, ze gdybym wiedziala ze ten okres przejsciowy bedzie trwal rok w zyciu bym nie zdecydowala sie opuscic londynu.

sprawy posuwaja sie powoli. kiedy porazeni cenami wycofalismy sie z kupna i remontu domu na kredyt padl pomysl remontu dolnego pietra, ktory zamieszkuje babcia. proste! spokojnie mozna podzielic mieszkanie na dwa osobne. wezmiemy duzo mniejszy kredyt na remont, a po smierci babci cale dolne pietro bylby dla nas.
niestety okazalo sie ze plan mieszkania ktory zrobil inzynier jest kompletnie inny od pierwotnego ktory spoczywa w ratuszu. prawo wloskie nie zagadza sie na naniesienie poprawki. bank w tej sytuacji odmawia kredytu.
zdesperowani, przy entuzjastycznym poparciu babci, postanowilismy wyremontowac wlasnym kosztem, na ,,lewo,,
jednak realia cenowe znowu nas przerosly. nie uda sie nam wyskrobac nawet polowy kasy ktora potrzebna by byla na finalizacje pomyslu.

nastepnie - porzucamy dobudowanie lazienki i przystoswanie garazu na salon (och jaki piekny i duzy bylby to salon). pozostaje jedynie moj histeryczno- desperacki pomysl zeby wziac jeden z fukcjonalnych pokoi na spialnie i jeden pokoj przerobic na kuchnie. mieszkania nie beda oddzielne bo bedziemy z babcia korzystac z jednej lazienki.
a pozniej  - iscie wloskie - sie zobaczy.
zamiast bolic za stancje - zrobimy kuchnie - i bedziemy - prawie na swoim.
wizja mieszkania bez jego matki jest w tej sytuacji objawieniem.
dwie kobiety - dwie kuchnie - fair enough!
ale dzis nie cieszy mnie nawet taka opcja - moja mama byla wczoraj przez telefon taka strasznie smutna, a ja nie moge jej powiedziec - rzucaj te polske w cholere, przyjezdzaj do mnie, mam dla ciebie pokoj.
bo nie mam dla niej pokoju.
myslicie ze zgodzilaby sie na sofe w kuchni?
,,a potem cos sie wymysli,, ;)

a jutro opowiem o szkole, kinie, i - zareczynach